Nie musisz mieć posiniaczonych ramion i piekących od uderzeń policzków, byś była ofiarą przemocy domowej. Twój partner nie musi Cię popychać, szarpać czy uderzać, gdy ma zły humor. Wystarczy, że będzie Ci wydzielał pieniądze, poniżając Cię i terroryzując psychicznie. Wystarczy, że usłyszysz, że jesteś rozrzutna, nie umiesz gospodarować pieniędzmi, że do niczego się
Problem w tym, że nie ma z czego odkładać. Odkładając po złotówce dziennie od 20 do 60 roku życia otrzymamy kwotę 14600 zł, czyli po 2 zł dziennie na kolejne 20 lat życia, od 60 do 80 roku życia. Cóż można za 2 zł. Pomijam odsetki, inflacje itp. Artykuł nic nie wnosi. Kobiety mają przechlapane już w momencie urodzenia.
Niestety.. odpowiedź chatbota nie jest tym, czego oczekiwaliśmy. Niemniej jednak pewne szczegóły mogą okazać się przydatne. Aby uzbierać kapitał w wysokości 100 000 PLN na wkład własny sztuczna inteligencja zaleca rozsądne planowanie budżetu, oszczędzanie oraz sukcesywne odkładanie środków.
Jak zacząć oszczędzać. 1. Zacznij od odkładania małych sum. Zaplanuj, że po każdych zakupach odłożysz do słoika np. 3zł i trzymaj się tej zasady. Zobaczysz efekty już po kilku zrobionych zakupach. Następnie małe sumy mogą przerodzić się w większe sumy. 2. Zrób w głowie porównanie konkretnych sum.
Poniżej znajdziesz 12 sposobów jak oszczędzić na zakupach art. spożywczych. Zaplanuj zakupy. W oszczędzaniu na zakupach bardzo ważna jest dobra organizacja i planowanie. Duże cotygodniowe zakupy spożywcze lepiej robić w dużych sklepach, nawet poświęcając czas na dojazd. Małe, doraźne zakupy najczęściej robimy w najbliższym
kit power amplifier yang bagus untuk subwoofer rumahan. @Mr_Hand_of_Fate: Oceniają one otóż nie poziom życia i stan gospodarki, tylko przede wszystkim perspektywę wypłacalności państw, emitujących obligacje. Chyba czytaliśmy różne teksty. Ja tam widzę, że piszą o wysokim wzroście PKB, dobrze zdywersyfikowanej gospodarce, braku kryzysu energetycznego oraz niskim poziomie długu publicznego. Cytat: "Agencja Fitch potwierdziła rating Polski. Kryzys energetyczny nie uderzy w nas, jak w inne państwa UE. Jak oceniła agencja, wsparciem dla utrzymania ratingu Polski jest dobrze zdywersyfikowana gospodarka oraz stosunkowo niski poziom długu publicznego. Prognozy PKB Rating na poziomie A- odzwierciedla oczekiwanie, że Polska gospodarka pozostanie odporna na zewnętrzne zdarzenia i rosnące wyzwania makroekonomiczne - napisał Fitch. Agencja oczekuje, że w 2022 r. polski PKB wzrośnie o 5,5 proc., co pokazuje znaczący stopień odporności na efekty pandemii i wojny na Ukrainie. Wzrost zacznie powoli hamować w II połowie 2022 r., kiedy wysoka inflacja i słaby popyt zewnętrzny wpłynie na konsumpcję, inwestycję i eksport - ocenił Fitch. Brak gazu nam nie grozi Zdaniem agencji, Polska wydaje się w mniejszym stopniu niż inne państwa UE narażona na kłopoty z dostawami energii, głównie dzięki poważnym inwestycjom w infrastrukturę w ostatnich latach. Kraj został odcięty od dostaw rosyjskiego gazu, co nie spowodowało zauważalnych negatywnych efektów - podkreślił Fitch. Nowe interkonektory i gazociąg Baltic Pipe zabezpieczą dostaw w kolejnych latach - dodała agencja."
Ponad 1/3 Polaków ma mniej niż 1000 zł oszczędności lub nie ma ich wcale. Badanie Barometr Oszczędności przeprowadzone na zlecenie raportu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej ukazuje, w jak niekorzystnej sytuacji finansowej znajdują się Polacy pod względem oszczędności. Nie wiemy, jak oszczędzać, nie radzimy sobie z tym. Oszczędzanie jest jednak bardzo ważne, choćby ze względu na poczucie bezpieczeństwa finansowego w razie niespodziewanych wydarzeń. Jak oszczędzać pieniądze i co to daje? Dlaczego warto oszczędzać i jak się do tego zabrać? Jak zacząć oszczędzać pieniądze? Sposoby na oszczędzanie pieniędzy Oszczędzanie według zasady 50/30/20 – jak to działa? Czy mając długi, można oszczędzać? Dlaczego warto oszczędzać i jak się do tego zabrać? Nawet osoby, które niewiele zarabiają, mogą odłożyć drobne sumy pieniędzy, które po dłuższym czasie mogą urosnąć do większych kwot. W życiu nigdy nie wiadomo, czy nie spotkają nas niespodziewane sytuacje wymagające nakładu gotówki. Brak oszczędności sprawia, że w razie takich sytuacji trzeba się zapożyczać o innych osób. Lepiej więc myśleć przyszłościowo i zacząć oszczędzać, zanim przydarzy nam się taka sytuacja. Oprócz psychicznego komfortu, oszczędzanie pieniędzy, pozwala nam rozwinąć umiejętności planowania i samodyscypliny. Niewątpliwym atutem są oczywiście środki zgromadzone w wyniku oszczędzania. Możemy je wykorzystać na stworzenie tzw. poduszki finansowej lub przeznaczyć na wakacje, czy inne dobra. Zawsze warto jednak zostawić część pieniędzy, by być przygotowanym na niespodziewane zdarzenia, takie jak choroby, utrata pracy, czy narodziny dziecka. Poduszka finansowa powinna stanowić przynajmniej trzykrotność miesięcznego dochodu. Jak zacząć oszczędzać pieniądze? Pierwszym krokiem do oszczędzania jest realne spojrzenie na swoją sytuację finansową. Często dostając wypłatę, po prostu żyjemy z dnia na dzień, na bieżąco wykonując opłaty, zakupy, korzystając z usług. Nad wydanymi pieniędzmi zaczynamy się zastanawiać dopiero pod koniec miesiąca, gdy widocznie ubywa ich z konta. Dlatego przymierzając się do oszczędzania, najpierw należy ocenić swoje możliwości finansowe, przeanalizować opłaty podstawowe za mieszkanie i media, czy przyjemności. Kolejnym krokiem jest próba przejęcia kontroli nad tymi wydatkami. Po zdefiniowaniu produktów i usług pochłaniających pieniądze warto obiektywnie spojrzeć na to, czego tak naprawdę potrzebujemy, a z czego moglibyśmy zrezygnować. Często zdarza się, że ludzie wykupują karty sportowe na siłownię, a następnie po kilkukrotnym wykorzystaniu przestają ich używać. Chodzi zatem o to, by spróbować zrezygnować z tych wydatków, które nie są niezbędne, ani nie dają nam większej przyjemności. Jak zacząć oszczędzać? Sposoby na oszczędzanie pieniędzy Sposobów na oszczędzanie pieniędzy jest wiele. Każdy może spróbować także opracować własny system oszczędzania. Jedne z podstawowych sposobów oszczędzania wymieniono poniżej. Systemy bankowe – niektóre banki oferują możliwości oszczędzania przy płatnościach kartą. Każda transakcja wiąże się z zaokrągleniem ceny do pełnej kwoty. Wówczas na przykład 60 gr, jakie brakują do ceny 10 zł, trafia na rachunek bankowy dedykowany oszczędnościom. Odkładanie konkretnych kwot – aby przejąć kontrolę nad swoimi finansami, możemy także samodzielnie opracować system odkładania pieniędzy. Wystarczy na przykład po powrocie do domu odkładać jedną wybraną monetę do skarbonki. Możemy także zdecydować się na stałe zlecenie niewielkich przelewów, np. raz w miesiącu tuż po uzyskaniu wypłaty. Planowanie wydatków – plan budżetu domowego pozwala wytypować słabe punkty finansowe. Można wówczas oszacować, które obszary wydatków kurczą budżet. Wiedząc o tym, łatwiej jest zrezygnować z pewnych wydatków. Nie trzeba jednak całkowicie tego robić, można je ograniczyć. Przykładowo, zamiast kupować płyn do prania w mniejszych butelkach kilka razy w miesiącu, kupić duży, który w przeliczeniu na pojemność jest znacznie tańszy i starczy na dłużej. Określenie celu – aby mieć motywację do oszczędzania, warto nazwać swój cel. Oszczędzanie np. na wakacje. Dzięki temu wiemy, do czego dążymy i kontrolujemy się w wydawaniu pieniędzy. Rezygnacja z części wydatków – jest to brutalny sposób, lecz do zrealizowania. Zamiast chodzić do restauracji co tydzień, można chodzić raz w miesiącu. Warto i zdrowo kupować mniej słonych przekąsek i słodyczy. Można także ograniczyć zakup drogich ubrań i przestawić się z samochodu, na rower. Praca dodatkowa – oczywiście, aby podjąć się kolejnego zajęcia, trzeba mieć na to czas. Nie trzeba od razu iść do pracy na drugi etat lub pół etatu. Można zatrudnić się do pracy dodatkowej, czy pracy zdalnej, która nie spowoduje dużych zmian w życiu. Możliwa jest praca w call center, jako freelancer lub zajęcie się sprzątaniem po godzinach w pobliskiej firmie. Nawet kilkaset złotych miesięcznie potrafi podreperować domowy budżet. Inwestowanie – osoby, które mają smykałkę do interesów, mogą zająć się pomnażaniem oszczędności. Można na przykład ulokować w twoje środki na lokacie oszczędnościowej. Dzięki temu mamy szansę uchronić się przed działaniem inflacji. Systematyczność – oszczędzanie wymaga przede wszystkim systematyczności. Jeśli będziemy stale rezygnować z danych produktów lub odkładać część pieniędzy, wówczas przyzwyczaimy się do tego i będziemy czuli dyskomfort, jeśli tego nie zrobimy. Bagatelizowanie kwestii oszczędzania i pozwalanie sobie na pewne ustępstwa obniża naszą motywację i sprawia, że odkładamy mniej. Oszczędzanie według zasady 50/30/20 – jak to działa? W przypadku tematu oszczędzania często przywołuje się zasadę 50/30/20. Dla wielu Polaków jest ona korzystna. Opiera się na roztropnym podziale finansów na określone cele. Połowę pieniędzy wykorzystuje się na pokrycie wydatków związanych z życiem, takie jak mieszkanie, media, środki czystości. 30% wydatków pokrywa przyjemności, hobby, rozrywkę. 20% wydatków przeznaczamy na oszczędzanie – odkładamy lub inwestujemy. Jednak metoda ta nie jest zalecana osobom, które uzyskują niskie dochody, ponieważ zwyczajnie może być im ciężko pokryć wszystkie wydatki z połowy pensji. Czy mając długi, można oszczędzać? Badanie Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor z 2021 roku ukazuje, że prawie 3 miliony Polaków ma długi. Kwota zadłużenia na osobę sięga nawet 28000 zł. Czy mając takie zobowiązania, w ogóle można spróbować oszczędzać? Podstawą oszczędzania jest pozbycie się już istniejących zobowiązań. Mając długi, odkładamy pieniądze, których tak naprawdę nie mamy. Najpierw należy więc spłacić zobowiązania, a dopiero potem móc oszczędzać z sensem. Oczywiście mowa o oszczędzaniu polegającym na odkładaniu dużych sum pieniędzy, czy inwestycji. Warto natomiast oszczędzać, by zgromadzić środki na pokrycie długu, na przykład rezygnując z części wydatków na przyjemności. Po uregulowaniu zadłużenia będziemy także mieli większą motywację do tego, by odkładać pieniądze w końcu na własne wydatki, a nie spłatę zobowiązania. Czytaj też:Jak oszczędzać pieniądze?
Rząd obiecał po 3000 zł dopłaty do węgla. Jest aż pięć powodów, które mogą sprawić, że nie będzie się z czego cieszyć. Oto trzy pomysły na uniknięcie katastrofyMamy już wypłacaną niektórym rodzinom gotówkę tytułem refundacji kosztów inflacji, a teraz dojdzie do tego obiecane przez rząd 3000 zł dopłaty do węgla. Niestety, wiele wskazuje na to, że ten pomysł będzie w bardzo dużej części przepalaniem – nomen omen – pieniędzy podatników zupełnie bez sensu. A potencjalni beneficjenci być może nie będą nawet w stanie dobrze wykorzystać tych pieniędzy. Jak zrobić dopłaty do węgla mądrzej? Oto trzy pomysłyZa ogrzewanie mieszkań i domów więcej zapłacimy tej zimy wszyscy. Największa część Polaków – ponad 15 mln osób – jest „podpięta” do ciepła systemowego, czyli za ciepłe kaloryfery odpowiada jakaś miejska spółka ciepłownicza (w każdym mieście inna). Te spółki niedawno zatwierdziły w URE swoje nowe taryfy na 2023 r. Radzę spojrzeć na informację, która do Was w tej sprawie dotarła pocztą urzędową, bo jest również:Święty spokój kierowcy w dobie wysokiej inflacji? Bezcenny. Jak można (spróbować) ograniczyć koszty eksploatacji samochodu? I ile to kosztuje? [NOWOCZEŚNI MOBILNI]Jest plan na wakacje za granicą? Jest też problem: wysokie ceny i słaby złoty. Dwa sposoby, by nie dać się złapać w sidła kursowe [MOŻNA SPRYTNIEJ]Cyberbezpieczeństwo w bankach: technologie przyszłości. Jak zmieni się świat bankowości? [BANK NOWOŚCI]Nie istnieje żadna średnia z tych taryf, ale np. w Gliwicach w 2021 r. ludzie płacili 41,5 zł za 1 GJ ciepła plus 12 zł miesięcznie opłaty dystrybucyjnej. W 2022 r. jest to już 43,4 zł za 1 GJ ciepła i średnio 14 zł miesięcznie opłaty dystrybucyjnej. A od stycznia 2023 r. będzie… 69 zł za 1 GJ ciepła i 25 zł opłaty przesyłowej. W innych miastach podwyżki są mniejsze lub większe, ale też o kilkadziesiąt procent. Tutaj macie wszystkie taryfy na ciepło w Waszych mieszkanie, zamieszkiwane przez trzyosobową rodzinę, w skali roku zużywa 25-30 GJ ciepła, co oznacza, iż podwyżka w takiej skali niesie za sobą rachunek wyższy o jakieś 800 zł w skali roku, albo – inaczej licząc – o 70 zł miesięcznie (np. było 150 zł, a będzie 220 zł miesięcznie). Im kto ma większe mieszkanie, tym podwyżka opłat za ciepło go bardziej zaboli. Mniej więcej 70% ciepła systemowego w Polsce jest z węgla, a cena tego surowca w ciągu roku poszła w górę ze 150 dolarów za tonę do 400 do węgla, a węgiel coraz droższyCzytaj też: Piekielnie drogi węgiel, ale czy warto jeszcze robić zapasy? Czy w czasie następnej zimy węgla może… zabraknąć? Jak się przed tym zabezpieczyć?Rząd dopłaci 3000 zł do węgla. Ale czy jest się z czego cieszyć?Kto nie jest „podpięty” do ciepła systemowego zapewne ogrzewa się gazem ziemnym (popularne paliwo wśród posiadaczy domów) albo ma kocioł na węgiel, ekogroszek albo jakieś inne paliwo stałe. I oczywiście też cierpi, bo węgiel na zimę nie dość, że jest koszmarnie drogi, to jeszcze bardzo trudno go kupić. Takich gospodarstw domowych jest 3,5 – jak wiecie – pospieszył z pomocą i przygotował ustawę, która miała ograniczyć ceny węgla – każdy miał mieć prawo do zakupu trzech ton po niecały 1000 zł. W zamian za to sprzedawcy – kupujący, rzecz jasna, znacznie drożej – mieliby dostawać dopłaty. Ale ponieważ nikt z rządu nie skonsultował tego z handlarzami węglem, to ci stanęli okoniem (nie chcieli ponosić ryzyka sprzedaży węgla poniżej kosztów) i sprawa się mamy nowy pomysł – 3000 zł dopłaty dla każdego, kto zarejestrował w specjalnej państwowej ewidencji jako główne źródło ogrzewania: kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz powietrza, trzon kuchenny, piecokuchnię, kuchnię węglową lub piec kaflowy na paliwo stałe, zasilane węglem kamiennym, brykietem lub peletem. Ustawa na razie jest na etapie prac parlamentarnych, ale podobno o pieniądze będzie można występować z tym pomysłem rządu kilka problemów. Z jednej strony nie ulega wątpliwości, że ludziom mającym problem z ogrzaniem się w zimie należy pomóc. Kilkukrotny wzrost cen węgla to nie przelewki, a ludzie mający kotły na węgiel zwykle nie są krezusami finansowymi (bo gdyby nimi byli, to zmieniliby źródło ciepła na bardziej ekologiczne i mniej kłopotliwe). Z drugiej jednak strony ten program rządowy niesie za sobą dużo pierwsze: nie ma żadnej gwarancji, że pieniądze zostaną wydane na węgiel. Z tego, co wiemy, rząd zamierza rozsypywać z helikoptera gotówkę, a nie np. bony na zakup węgla. Zatem każdy beneficjent będzie mógł zrobić z kasą to, na co ma ochotę. A więc np. napędzać nią inflację poprzez zakupy w sklepach. A gdy nastaną mrozy – i tak zgłosi się po pomoc, bo będzie mu drugie: nie ma żadnej gwarancji, że za te pieniądze uda się kupić węgiel. Rząd daje pieniądze do ręki, ale nie gwarantuje, że węgiel będzie dostępny. Podobno premier wydał państwowym firmom polecenie zakupu 4,5 mln ton węgla, ale nie wiadomo, czy jest ono realne, jaki węgiel uda się kupić, po jakiej cenie oraz czy będzie jak rozładować transporty (przepustowość portów jest ograniczona). Przy obecnych cenach węgla (2600-3000 zł za tonę) pieniędzy starczyłoby przeciętnemu gospodarstwu na tonę (przeciętnie na sezon potrzeba czterech, pięciu ton).Po trzecie: jest duże ryzyko, że dopłaty będą niesprawiedliwe. Z jednej strony będą obejmowały wszystkich posiadaczy kotłów (a nie wszyscy potrzebują pomocy w równym stopniu), a z drugiej – pominą tych, którzy np. wymienili kotły na gazowe (a teraz są w pułapce drogiego gazu). Ci, którzy korzystają z ciepła systemowego, też nie dostają dopłat (choć ich taryfy są zatwierdzane przez URE). Wsparcie powinno być mniej więcej równe dla wszystkich osób będących w porównywalnej sytuacji. A tutaj jedna grupa konsumentów dostaje gotówkę do ręki, a inne czwarte: kryteria przydziału pomocy (na razie) są nieostre. Niektórzy moi czytelnicy zwracają uwagę, że w ich zgłoszeniach do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB) jest wyszczególnionych kilka źródeł ciepła i żadne nie jest uznawane za wiodące. „Czy będę mógł skorzystać z dopłaty?” – pytają. Niektórzy chcą w te pędy modyfikować zapisy w CEEB, co stworzy dodatkowe zamieszanie. Te mankamenty się da jeszcze poprawić, bo ustawa dopiero się rzeźbi (jest w Sejmie).Dopłaty do węgla – przysługują czy nie?Po piąte: dopłaty do węgla mogą zniechęcić niektórych posiadaczy kotłów do zmiany sposobu ogrzewania. Jest ryzyko, że takim programem rząd torpeduje sobie inny program – „Czyste powietrze”? Tysiące albo dziesiątki tysięcy ludzi mogą uznać, że jednak opłaca się poczekać z wymianą kopciucha na coś mniej trującego, bo 3000 zł piechotą nie chodzi. Ten i ów dojdzie do wniosku, że skoro rząd dopłaca do węgla, to w ogóle nie ma sensu wymieniać pieca, bo im bardziej jest „trujący”, tym rząd będzie więcej dopłacał w gotówce do jego pomysły, by dopłaty do węgla miały sensTo bardzo poważne zarzuty w stosunku do rządowego pomysłu na pomaganie ludziom cierpiącym z powodu drogiego węgla. Nie oznacza to, że nie należy im pomagać. Dopłaty do węgla mogłyby mieć sens. Ale powinno się to robić z głową. Rząd powinien pamiętać o kilku ważnych rzeczach, o których w tym konkretnym przypadku chyba pierwsze: najtańszy jest węgiel, którego nie spalimy. Chciałbym zobaczyć rządowy plan oszczędzania węgla. Jak przemysł może ograniczyć zużycie? Jakie zasady powinniśmy wprowadzić, żeby zmniejszyć zapotrzebowanie na węgiel? W jaki sposób rząd zamierza zarządzać zapasami? Przecież węgiel długo nie będzie tańszy. Co roku będziemy dawać ludziom do ręki jakieś dopłaty? To chore. Jeśli w tym roku mamy wydać dużo pieniędzy na dopłaty, to niech za tym stoi jakiś plan na zmniejszenie zużycia węgla (a więc i gwarancja, że w przyszłości już nie trzeba będzie dopłacać).Czytaj więcej o tym: Kolejne kraje wprowadzają programy oszczędzania prądu i gazu. Które z „kryzysowych” pomysłów nas dotkną? W Polsce ruszyły dotacje na docieplanie domówPo drugie: rząd za te same pieniądze kupiłby węgiel taniej. Sytuacja jest trochę taka, jak z różnymi rządowymi transferami: władza nie umie zakontraktować dla ludzi usług publicznych (np. dostępu do lekarza), więc daje im pieniądze i mówi, żeby sobie sami kupili na wolnym rynku. Z węglem jest tak samo. Gdyby rząd go kupił i przekazał ludziom (wcześniej np. wydając jakieś bony), to osiągnąłby dużo lepszy efekt, niż rozdając pieniądze na zakup węgla na rynku. Firmy będą kupowały ten węgiel zapewne drożej, niż kupiłoby państwo, będą chciały na tym zarobić (czyli doliczą marżę), niektóre zapewne będą chciały wykorzystać panikę (pojawią się zachowania spekulacyjne), a pieniądz wrzucony ludziom do kieszeni jeszcze bardziej rozgrzeje licytację o węgiel i podniesie jego ceny. Czyli za te 3000 zł będzie można kupić jeszcze mniej trzecie: rząd powinien opracować system wsparcia dla osób „ubogich energetycznie”. Rzucanie jednorazowych dotacji i dopłat tam, gdzie akurat wydaje się, że jest najdrożej, jest skrajnym marnotrawstwem. W Polsce jest kilka milionów osób, które nie są w stanie sfinansować sobie ciepła, oświetlenia i opłacić czynszu. Należy je zidentyfikować (co powinno być proste, uzależnione od dochodów na osobę w gospodarstwie domowym, które wynikają z zeznań podatkowych) oraz objąć spójnym, jednolitym systemem wsparcia. Np. „jeśli masz mniej niż X na osobę w rodzinie, to przysługuje ci bon w wysokości Y na zapłatę części rachunku za ciepło, prąd, gaz”.Dopóki rządzący nie zrobią tych trzech rzeczy, kilkanaście miliardów złotych wydane na dopłaty do węgla pójdzie w bardzo dużej części na zmarnowanie. Nomen omen – zostaną przepalone, częściowo bez najmniejszego sensu. Chyba że rząd choć trochę zmądrzeje i skorzysta z powyższych trzech rekomendacji. Nie ma za zdjęciu tytułowym: węgiel płynie do Polski (
Dodatkowe pieniądze na spełnianie marzeń, ale i na nieprzewidziane wydatki, to pragnienie wielu z nas. Masz wrażenie, że nie masz z czego oszczędzać? Że Twoje dochody na to nie pozwalają? Nic bardziej mylnego. Zacznij od niewielkich kwot, a zobaczysz, jakie to proste. Po co Ci oszczędności? Jeśli nie masz określonego celu, zawsze przydadzą Ci się pieniądze na tzw. czarną godzinę. Nigdy nie wiesz, kiedy okażą się one pomocne. Warto je mieć chociażby ze względu na ryzyko zachorowania czy wypadku. Oczywiście czarne scenariusze nie muszą zaprzątać Twojej głowy, ale przecież miło by było mieć odłożone pieniądze na wakacje, prezenty dla najbliższych, remont czy zakup nowego samochodu. Jak zacząć oszczędzać pieniądze? Najlepiej zacznij przewrotnie – od podsumowania. Usiądź z ołówkiem i notatnikiem i spisz comiesięczne wydatki. Zastanów się, z czego ewentualnie możesz zrezygnować, co jest Ci zbędne, na co wydajesz najwięcej. Aby mieć pełen ogląd, sprawdzaj regularnie stan konta, zbieraj paragony, a nawet spisuj codzienne wydatki, aż stanie się to Twoim nawykiem. Jeśli nie chcesz korzystać z ołówka i notesu, bardzo proszę – możesz to zrobić w Excelu, a nawet za pomocą dostępnych w internecie aplikacji. Dostępnych możliwości jest wiele. Najważniejsze, to zacząć. W takim zestawieniu wpisuj swoje comiesięczne przychody, oszczędności, dodatkowe zarobki i oczywiście wydatki. Mając taki spis, będziesz umiał określić, ile realnie możesz odkładać. Warto, aby były to stałe kwoty, wpłacane z początkiem miesiąca. Wówczas nie będzie Cię korciło, aby je po prostu wydać. Gdzie odkładać, czyli jak zadbać o pieniądze? W tym celu możesz skorzystać z kilku instrumentów finansowych. Oczywiście możesz trzymać pieniądze na zwykłym rachunku bankowym lub w gotówce w domu. Jednak warto, abyś zastanowił się nad dwoma podstawowymi instrumentami przeznaczonymi do oszczędzania. Są to konta oszczędnościowe i lokaty. Konto to bardzo dobre narzędzie do regularnego odkładania pieniędzy. Możesz na nie przelewać niewielkie, comiesięczne kwoty. Co ważne, ze środków zgromadzonych na koncie możesz korzystać w zasadzie bez ograniczeń. Oczywiście wszystko zależy od konkretnego produktu, jednak zwykle są to konta nisko oprocentowane, a co za tym idzie – nie musisz się obawiać utraty odsetek. Drugą opcją są lokaty bankowe. Są one dedykowane osobom chcącym gromadzić pieniądze rzadziej, ale za to w większych ilościach. Zwykle zakładasz lokatę na określony czas i na dane oprocentowanie, po czym otrzymujesz kwotę powiększoną o zysk z oprocentowania. Kluczowe jest, abyś nie wypłacił środków przed czasem, ponieważ wówczas stracisz wszystko, co lokata wypracowała. Osoby, które są zainteresowane nie tylko odkładaniem pieniędzy, ale ich pomnażaniem, mogą wybierać spośród szerokiej palety instrumentów inwestycyjnych. Warto zwrócić uwagę na fundusze inwestycyjne. To dobre rozwiązanie zwłaszcza dla osób, nie chcą same zastanawiać się w jakie akcje lub obligacje ulokować środki. Zaletą funduszu jest to, że środkami zarządza zespół specjalistów – to oni podejmują decyzje inwestycyjne. Dodatkowo z reguły nie trzeba dużych środków finansowych, by zacząć inwestować – często wystarczy już 50-100 zł. Jak w praktyce działa fundusz? To tzw. instrument wspólnego inwestowania – w funduszu środki może ulokować wiele osób, każdy wpłacając dowolną kwotę (przekraczającą minimalną wymaganą wpłatę). Wpłaty trafiające do funduszu są inwestowane przez zespół zarządzający w papiery wartościowe np. akcje lub obligacje (w zależności od tego jaką politykę inwestycyjną ma dany fundusz). Od strony technicznej za wniesioną wpłatę uczestnik funduszu otrzymuje tzw. jednostki funduszu – czyli prawo do części majątku funduszu. Wartość jednostki, jest obliczana w oparciu o bieżącą wartość papierów wartościowych w które zainwestowano. Dla przykładu, dziś zainwestowaliśmy 500 zł i otrzymaliśmy za nie 5 jednostek funduszu wartych 100 zł. Fundusz inwestuje w akcje, a w związku z dobrą koniunkturą w ciągu tygodnia ich wartość akcji wzrosła, wzrośnie również wartość naszej jednostki – np. do 110 zł. Wzrost wartości akcji to nasz zysk – nasza inwestycja jest warta teraz nie 500 zł a 550 zł. Jakie fundusze są dostępne na rynku? Jest ich cała gama. Można wybierać spośród funduszy o niższym poziomie ryzyka, które skupiają się na papierach dłużnych (niższe ryzyko to potencjalnie niższe zyski). Dostępna jest również paleta funduszy akcyjnych, które skupiają się na wybranych typach spółek np. polskich, amerykańskich, na spółkach z różnych rynków. Tutaj poziom ryzyka jest znacznie wyższy, ale i ewentualne zyski mogą być wyższe. Oferta funduszy obejmuje tzw. fundusze mieszane (inwestują w różne typy papierów wartościowych), surowcowe itd. Ubezpieczenie skuteczną alternatywą Jeśli nie chcesz zakładać lokaty czy konta oszczędnościowego, wówczas doskonale sprawdzi się nasze ubezpieczenie na życie. Dzięki takiemu rozwiązaniu Ty odkładasz niewielką składkę roczną, kwartalną albo miesięczną, której nawet nie odczuwasz, a my dbamy, aby w przypadku niespodziewanego zdarzenia nie zabrakło Ci środków choćby na leczenie czy rehabilitację. Ten bardzo prosty mechanizm uchroni Cię przed skutkami zdarzeń, których nie potrafisz przewidzieć. W przypadku Twojej śmierci wypłacimy Twojej rodzinie pełną sumę ubezpieczenia. Oszczędzanie może kojarzyć się z ogromnym wysiłkiem, koniecznością odbierania sobie radości z codzienności. Przecież zamiast wydawać pieniądze, musisz je odkładać. Jednak pomyśl o tym inaczej – to właśnie odłożone kwoty pozwolą w przyszłości Tobie i Twojej rodzinie cieszyć się bezpieczeństwem finansowym.
Niemal na wszystkich blogach finansowych pojawił się już temat oszczędzania. Każdy z autorów starał się użyć jak najbardziej obrazowych przykładów, żeby przekonać swoich czytelników do powagi sprawy. Postanowiłam jednak ugryźć temat z innej strony i podzielić się z Wami dzisiaj powodami, dlaczego nie warto oszczędzać. Wreszcie „uciśnieni i wytykani palcami rozrzutni” będą mieli jakieś argumenty w rękach (czy raczej słowach). Ciekawa jestem czy się ze mną zgodzicie. Dlaczego nie warto oszczędzać? Oszczędzanie jest nudne. No właśnie, kto chciałby wieść nudne życie. Doskonale Cię rozumiem. Kontrolowanie swoich wydatków, szukanie obszarów do ich zmniejszenia, tropienie dodatkowych dochodów etc. To wszystko jest potwornie nużące… Szkoda tracić życie na takie smęty. Zresztą, po co komu taka wiedza? Czy wiedząc, ile wydajesz będziesz szczęśliwsza? Oj, może się nawet okazać, że Ci się podniesie ciśnienie i efekt będzie odwrotny. Także lepiej zupełnie sobie tym nie zaprzątać głowy. Poza tym lubisz ten dreszczyk emocji pod koniec miesiąca, kiedy nie wiesz, czy wystarczy Ci pieniędzy. A już o płaceniu kartą i zaciskaniu palców, żeby były środki nie wspomnę 🙂 Oszczędzanie ogranicza. Po co na własne życzenie wprowadzać sobie jakieś utrudnienia? Trzeba mieć chyba nie po kolei w głowie, żeby samodzielnie decydować się na coś takiego. Już dosyć mamy ograniczeń „z zewnątrz”. Sztywne ramy zachowania, wymagania od społeczeństwa, od najbliższych. Kto normalny wprowadza więc sobie dodatkowe zakazy? Trzeba korzystać z życia. Życie jest jedno. Nie ma sensu skupiać się na oszczędzaniu. Co będzie, to będzie. Trzeba żyć tu i teraz. Nie ważne, że po drodze mogą się pojawić niekorzystne zdarzenia, jakoś sobie poradzisz. Zawsze sobie radzisz, dlaczego tym razem miałoby być inaczej? Zmarnowanego na oszczędzanie i ograniczanie się czasu, nikt Ci przecież nie zwróci. Jeśli zdarzy się niespodziewany wypadek, na pewno ktoś Ci pomoże. Od czego są znajomi i rodzina? Jeśli coś nieprzewidzianego się wydarzy mają przecież obowiązek Ci pomóc, prawda? Jesteś dla nich ważna i na pewno Ci pomogą. Po to przecież oszczędzają, żeby w razie potrzeby się o Ciebie zatroszczyć. Dlatego nie ma sensu samemu odkładać pieniędzy na fundusz awaryjny czy poduszkę bezpieczeństwa, skoro możemy skorzystać z życzliwości innych. Nie ma sensu czekać na realizację marzeń. Ustaliliśmy już, że życie jest krótkie. Tylko nieudacznicy czekają z realizacją swoich marzeń. Po co odkładać je w czasie? Przecież na rynku jest tyle kredytów! Niektóre z nich są takie atrakcyjne (przynajmniej tak twierdzą szczęśliwi, spełnieni ludzie opowiadający o nich w reklamach). Jeśli masz jakieś marzenie, bierzesz kredyt i po sprawie. Nie ma co zaprzątać sobie głowy późniejszym spłacaniem rat, jakoś to będzie. A w razie czego przecież pomogą Ci najbliżsi. Emeryturę zapewni Ci ZUS. Małą, bo małą, ale pewną. Przecież emerytura to podstawowe prawo człowieka. Wszyscy powinni ją mieć zapewnioną. A może program 500+ tak podniesie dzietność w Polsce, że będzie więcej pracujących niż emerytów? Kto wie, dużo się jeszcze może wydarzyć. Zresztą tyle jeszcze czasu do przejścia „w stan spoczynku”. Jak się okaże, że jednak nie będzie tak kolorowo, zawsze możesz pomyśleć o tym później. W ostateczności, od czego jest przecież rodzina (a w szczególności dzieci! – wychowałaś je, więc coś Ci się od nich chyba należy, prawda?). Dzieci powinny same się o siebie zatroszczyć. Nie masz przecież obowiązku zapewnienia im przyszłości. Zresztą już dość pieniędzy na nie wydałaś. Niech sobie same radzą w życiu. Nie muszą iść przecież na studia, mogą od razu do pracy. No dobra, nawet jeśli uważasz, że studia są niezbędne, to przecież mogą iść na zaoczne, a w tygodniu pracować na swoje utrzymanie. W ostateczności możesz im trochę finansowo pomagać, ale nie ma potrzeby planowania tych wydatków dużo wcześniej. Przecież jakoś to będzie. Jak się pieniędzy potrzebuje, to na pewno się znajdą. Skoro nie znamy przyszłości, to po co próbować ją planować. Nie wiadomo, czy jutro nie wpadniesz pod samochód, także tworzenie jakichś strategii i planów jest zupełnie bez sensu. Zgadzam się całkowicie. Nie masz z czego oszczędzać. Z tym argumentem ciężko nawet polemizować. Nie masz z czego, to nie masz z czego. Z pustego nawet i Salomon nie naleje… Nie ma sensu szukać dodatkowych pieniędzy (w formie podwyżki, dodatkowej pracy czy oszczędności). Nie masz, to nie masz, koniec kropka. Oszczędzanie jest dla frajerów. Znasz jakąś osobę, która oszczędza i jest „normalna”? No właśnie. Tylko frajer planuje przyszłość (której się przecież nie da przewidzieć), sam sobie nakłada ograniczenia, odkłada realizację marzeń, zbiera fundusze na swoją emeryturę i wsparcie dla swoich dzieci. Oszczędzanie jest nieopłacalne. Po co szukać jakichś małych oszczędności? Co takie kwoty zmienią w Twoim życiu? Czy jest sens oszczędzać 100-200 zł w miesiącu? Jeśliby już zabierać się za to nudne oszczędzanie, to porządnie. A nie tak się rozdrabniać. Rozmowy o finansach są trudne. Założę się, że już masz jakieś newralgiczne tematy w swoim związku. Po co więc dokładać sobie kolejne problematyczne zagadnienia? Lepiej o tym wcale nie rozmawiać, może wszystko się jakoś ułoży. Samo. Przecież jakoś to będzie. Nie ma sensu się wysilać i próbować dojść do porozumienia w sprawie finansów. Większość ludzi nie odkłada na przyszłość, a jakoś żyją. Po przecież nie zależy Ci na „dobrym” życiu. Wszystko jakoś się ułoży. Zresztą są ważniejsze w życiu rzeczy od pieniędzy. Walka od pierwszego do pierwszego jest przecież codziennością większości ludzi. Taki znasz schemat i nie widzisz potrzeby wychodzenia poza niego. Jestem przekonana, że znalazłoby się jeszcze kilka lub nawet kilkanaście powodów, dla których nie warto oszczędzać. A Wy jakie macie? Nie wierzę w szybkie i bezbolesne rozwiązania na zarobienie milionów. Jestem za to przekonana, że zarządzanie domowymi finansami wcale nie jest takie trudne, jak to się niektórym wydaje :). Z książką Finanse domowe krok po kroku nauczysz się mądrze oszczędzać, organizować wydatki, zwiększać dochody i świadomie wydawać swoje pieniądze. Więcej informacji o książce ➡➡➡ TUTAJ
jak oszczedzac gdy nie ma z czego